O płynie micelarnych z L'oreala od dawna słyszałam wiele pozytywnych opinii, spora część dziewczyn go polecała. Ja jednak cały czas używałam moich dwóch ulubieńców - płynu z Biodermy i Bourjois. Do tego z L'oreala podchodziłam jakoś sceptycznie. Być może wiązało się to z tym, że kosmetyki pielęgnacyjne tej marki do tej pory mnie zawsze zawodziły - kremy powodowały straszny wysyp na mojej buzi, szampony obciążały moje włosy, sprawiały, że były przyklapnięte i matowe itd. Jednak przy każdej wizycie w Rossmanie zerkałam na ten płyn i mnie tak kusił i kusił, aż w końcu wylądował w moim koszyku ;) Zaczęłam go regularnie stosować i ...
No właśnie, jeśli chcecie wiedzieć co o nim myślę, zapraszam serdecznie do dalszej części posta :)
Co obiecuje nam producent?
Kryształowo przejrzysty płyn oczyszcza i zarazem usuwa wszelkie ślady makijażu z twarzy i oczu. Jest bardzo łagodny i koi nawet wrażliwą skórę. Formuła bez zapachu, bez alkoholu. Hipoalergiczny.
Cena 14,99 zł/200 ml
Plusy:
- doskonale zmywa, nie rozmazuje makijażu
- nie podrażnia oczu, oczy nie są zaczerwienione , nie szczypią
- nie zapycha, nie powoduje żadnego wysypu na twarzy
- po jego użyciu faktycznie czuć, że skóra jest ukojona
- delikatny i łagodny dla skóry
- nie pachnie, ma całkowicie neutralny zapach
- nie pozostawia tłustego filmu (którego nie znoszę)
- wydajny - spokojnie starcza na 2-3 miesiące codziennego stosowania
- opakowanie - jest przezroczyste, dzięki czemu dokładnie wiemy, ile produktu jeszcze nam zostało
- dostępność - możemy go kupić w każdym Rossmanie czy SuperPharm
- cena - nie jest wygórowana, a często możemy dostać go w promocji
- na początku przeszkadzała mi zbyt duża dziurka, przez co niepotrzebnie wylewało się za dużo produktu na wacik, ale uważam, że jest to kwestia wprawy i po kilku zastosowaniach można się przyzwyczaić i nauczyć obsługi tego opakowania ;)
Testujemy skuteczność:
Na zdjęciach możecie zobaczyć, jak płyn radzi sobie ze zmywaniem: podkładu Bourjois Healthy Mix, tuszu Maybelline, czarnej kredki do oczu Wibo i szminki Rimmel nr 700 Nude Delight.
Jedno potarcie wacikiem
Drugie potarcie wacikiem
Podsumowując - uważam, że jest to jeden z najlepszych płynów micelarnych na rynku. Zmywanie nim makijażu to sama przyjemność. Nie musimy mocno pocierać wacikiem, aby wszystko nam ładnie zeszło. A co dla mnie najważniejsze - jest łagodny dla moich oczu, nie zdarzyło się, żeby przy jego stosowaniu moje oczy były podrażnione. Jeśli jakiś produkt do demakijażu to robi, na samym wstępie jest u mnie skreślony. Ten spisuje się fantastycznie. Nie wiem natomiast, jak radzi sobie z produktami wodoodpornymi, bo takich nie używam. Uważam jednak, że swoją jakością dorównuje słynnej Biodermie, a cenowo jest pomiędzy nimi przepaść. Więc skoro za niższą cenę, możemy dostać równie dobry i skuteczny produkt, to po co przepłacać.
A co Wy myślicie o tym płynie micelarnym? Używałyście go już? Jakie są Wasze ulubione kosmetyki do zmywania makijażu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz