czwartek, 28 listopada 2013

Aromatyczne cudeńka z YANKEE CANDLE part 2

Zachwycona poprzednimi woskami z Yankee Candle - ich intensywnością i wydajnością, postanowiłam złożyć kolejne zamówienie. Tym razem skusiłam się na 4 woski z kolekcji świątecznej. Przetestowałam, wypróbowałam i dzisiaj zapraszam Was na ich krótką recenzję.



SNOW IN LOVE
Zakochaj się w tym wspaniałym połączeniu - kremowej mieszance zapachu lasu otulonego świeżym puchem...

Pachnie....hmmm tak naprawdę ciężko jednoznacznie określić czym. Po nazwie spodziewałam się czegoś delikatnego, romantycznego, słodkiego, a zapach jest bardzo intensywny, mocno perfumowany. Niby orzeźwiający, ale z drugiej strony strasznie przytłacza. Zauważyłam, że nie mogę go zbyt długo palić, bo zaczyna mnie przy nim boleć głowa (choć ja zawsze palę malutkie kawałki tarty) - nie polubiliśmy się.


SNOWFLAKE COOKIE
Pyszne i słodkie świąteczne kruche ciasteczka z różowym lukrem.

Rzeczywiście pachnie ciasteczkami, a konkretnie śmietankowymi wafelkami. Ma też w sobie coś słodko-pudrowego, nie wiem jak to nazwać ;) Choć pachnie ładnie, to dla mnie ten zapach jest troszkę sztuczny i mdlący. Dlatego palę go zawsze przez jakieś pół godzinki, później gaszę, a zapach i tak unosi się w powietrzu jeszcze przez kilka godzin, ale nie jest już taki ciężki i męczący.


MERRY MARSHMALLOW
Słodkość, puszystość i waniliowa kremowość pianek marshmallow przywołają uśmiech na twarzy każdego łasucha.

Z tym woskiem polubiliśmy się najbardziej :) Zapach jest bardzo słodki, przebija się tu delikatnie wanilia. Faktycznie pachnie jak te biało-różowe pianki z Haribo, aż chciałoby się go schrupać. Dla wszystkich łasuchów - wosk idealny! Powoduje, że nasz pokój staje się ciepły i przytulny. Kiedy zapalę go sobie wieczorem, ten przyjemny aromat czuje jeszcze następnego ranka po przebudzeniu się.

 
HONEY&SPICE
Smakowita mikstura - złoty nektar i trzcina cukrowa z dodatkiem laski cynamonu.

Zdecydowanie czuć miód z delikatnym aromatem korzennych przypraw. Ale nie jest to taki typowo słodki zapach miodu, jaki mają niektóre kosmetyki. Jest jakby bardziej "ostry" i wykwintny. Być może dodatek tych przypraw to powoduje. Jednak ani cukru trzcinowego, ani cynamonu tu nie wyczuwam. Zapach jest mocny i intensywny, ale nie przytłacza. Mam mieszane uczucia, co do niego. Spodziewałam się chyba, że będzie to bardziej świąteczny, korzenny zapach - taki, jaki zawsze czuję przy pieczeniu piernika. A niestety taki nie jest.


Co myślę?
Tym razem szczerze muszę przyznać, że się rozczarowałam... Spodziewałam się, że kolekcja świąteczna mnie również zachwyci, tak jak poprzednie woski, ale było zupełnie na odwrót. Zapachy jakoś nie trafiły w moje gusta, może z wyjątkiem Merry Marshmallow. Są ciężkie i przytłaczające. Palenie ich nie sprawiało mi takiej przyjemności, jak poprzednim razem. Ale oczywiście nie zrezygnuje z kupna kolejnych wosków Yankee Candle ;) Tylko tym razem postawię na jakieś świeże, owocowe zapachy, bo takie odpowiadają mi najbardziej. W ponure i długie jesienno-zimowe wieczory potrzebuje jakiś energetyzujących zapachów, a te z kolekcji świątecznej do takich niestety nie należą.

A Wy miałyście, któryś z tych zapachów? Co o nich myślicie? Jakie zapachy mogłybyście mi jeszcze polecić?  

4 komentarze:

  1. O a ja uwielbiam Snow in Love jest dla mnie bardzo subtelny...co człowiek, to nos i zapach :) Każdemu pasuje coś innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jak każdemu podobałoby się to samo, to świat byłby nudny ;) Pozdrawiam! :)

      Usuń
  2. porzuciłaś blogowanie?

    OdpowiedzUsuń
  3. sama nigdy nie używałam yankee candle, ale słyszałam na ich temat wiele dobrego. zdecydowanie muszę wyprobowac :)

    OdpowiedzUsuń